sobota, 17 sierpnia 2013

Chapter 12 cz.1

„Dziękujemy za wybór linii lotniczych 410. Prosimy o zapięcie pasów”

Ugh. Nigdy nie lubiłam latać samolotami. Wszystko związane z nimi przyprawiało mnie o dreszcze. Nie chciałam siadać obok okna bo miałam lęk wysokości, więc puściłam Harry'ego jako pierwszego. Zaśmiał się pod nosem ale następnie usiadł od strony szyby.
Gdy samolot wzniósł się w górę, całe moje ciało zadrżało i spięło się. Ręką ściskałam udo chłopaka nie zdając sobie sprawy jak mocno wbijam w nie swoje paznokcie. Najwyraźniej jego udo zabolało go od kontaktu moich paznokci kiedy uścisnął moją dłoń i odsunął ja od siebie.

-Ała. Kochanie, wszystko dobrze? - zapytał patrząc w moje tęczówki po czym uśmiechnął się czekając na odpowiedź

-Przepraszam. Po prostu nienawidzę samolotów – odparłam

-Więc jeśli zaśniesz nie będziesz musiała się martwić o to jak wysoko jesteśmy. Wiem, że tego się właśnie boisz – uśmiechnął się


W sumie miał racje. Jednocześnie dobrze byłoby zasnąć, ale nie mam jak. To tak jak zasnąć na stojąco. Bardzo trudne jest zasnąć w samolocie. Kiedy jednak odchyliłam głowę, żeby następnie zamknąć oczy i uciąć sobie drzemkę, mój telefon zaczął wibrować. Wyciągnęłam go z kieszeni i odblokowałam klawiaturę. Wyświetlił się napis „zablokowany”. To Harry programował mój telefon więc może kogoś zablokował. Jednak dostałam od nieznajomego wiadomość którą zamierzałam przeczytać. Trochę się wahałam ale w końcu otworzyłam kopertę a mały list wyświetlił się przed moimi oczami.


To jakiś żart? Guzeł w moim gardle zaczął się formować. Nie chciałam żeby ktoś wtrącał się w sprawy moje i Harry'ego, jednocześnie chciałam wiedzieć, skąd Harry ma tyle kasy na to wszystko, jednak odpuściłam sobie pytanie o to. Teraz zastanawiało mnie jedno – kto to napisał?

-Kto to był? - usłyszałam głos Harry'ego

Wymyśl coś Hannah! Nie mów mu co ktoś napisał!

-Umm, moja mama. Pyta czy wszystko idzie dobrze – skłamałam chowając telefon z powrotem do kieszeni.

-Oh dobrze więc. Spróbuj zasnąć. Chodź tu – uśmiechnął się i wyciągnął do mnie jedną rękę chwytając mnie za tył szyi jednocześnie drugą wskazywał puste miejsce na swoich kolanach.

Ułożyłam na nich swoją głowę mając pewność, że będzie mi tak nie wygodnie. Jednak było całkiem miło. Harry zdjął swoją kurtkę i położył ją na moje plecy przykrywając mnie nią. Temperatura w samolocie była niska więc cieszyłam się, że Harry przykrył mnie.

~~~

-Hannah, kochanie. Już jesteśmy – ze snu wyrwał mnie głos mojego chłopaka

-Mmm – wymamrotałam niewyraźnie. Nie lubię być budzona.

Moje powieki poruszyły się a następnie oczy pewniej rozszerzyły. Podniosłam głowę z kolan Harry'ego i popatrzyłam wokół. Zobaczyłam, że każdy pasażer kieruje się do wyjścia stojąc w kolejce a ja nadal siedzę niewybudzona.

-Czemu nie obudziłeś mnie wcześniej, Harry? - zapytałam lekko oburzona

-Przepraszam. Wyglądasz uroczo kiedy śpisz – posłał mi szczery uśmiech który odwzajemniłam. Gdybyś ty wiedział, jak uroczy wyglądasz TY kiedy śpisz.

-Taaa – prychnęłam

Kurtka Harry'ego zjechała lekko z moich ramion po czym ja sama zorientowałam się, że mam ja jeszcze na sobie. Oddałam ją chłopakowi po czym ten wstał i wziął do ręki nasze bagaże podręczne. Wyszłam z siedzenia i wzięłam od niego swój bagaż po czym wyszliśmy z samolotu. Pod maszyną stał autobus dzięki któremu dostaliśmy się na lotnisko i odebraliśmy nasze bagaże. Wychodząc złapaliśmy taksówkę która zwiozła nas do hotelu podanego przez Harry'ego. Sama w hotelu. Z Harrym. O Boże.

Jakąś godzinę później dotarliśmy do hotelu. Taksówkarz wyjął z bagażnika nasze walizki. Stanęliśmy przed budynkiem. Cholera. Wygląda jak jeden z hoteli do którego przyjeżdżają drogie sławy. Myśl o tym, że Harry wydaje tak dużo pieniędzy na noc w tak drogim hotelu biegała ciągle po mojej głowie.

~~~

-Podoba ci się? Wziąłem pokój na samej górze dl odrobiny... prywatności – uśmiechnął się do mnie cwaniacko po czym cmoknął mnie w szyję.

-Tak, jest cudowny, ale... mam pytanie tylko proszę cię, nie bądź na mnie zły – baknęłam patrząc uważnie w jego oczy.

-Cokolwiek chcesz wiedzieć, pytaj – odparł  


_________________________________________________________________________________
Przepraszam że znów tylko połowa rozdziału, ale lepsze to niż nic chyba. Nie wiem kiedy pojawi sie kolejna część wiec po prostu nie pytajcie bo dostaniecie odpowiedź 'nie jestem pewna kiedy'. Mam na prawde dużo na głowie teraz. Kończą sie wakacje - mam problem z książkami, spędzam końcówke wakacji ze znajomymi, przygotowuje skecz z przyjaciółką i znajomymi, wiec robie wszystko naraz a w miedzy czasie wchodze na komputer, próbuje cos przetłumaczyc, ktoś przychodzi, wychodze, zapisuje tłumaczenie, wracm do niego kiedy indziej. P R Z E P R A S Z A M! 
Ogólnie przetłumaczyłam 27 tattoos i to jest moje drugie tłumaczenie i chyba tyle na koniec. Możliwe, ze bede pisac swoje opowiadanie, ale wszystko sie okaże. W każdym razie tłumaczyć więcej nie bede. 
Proszę jeszcze o komentarze, które są dla mnie meeeega ważne.
Dobranoc wszystkim!
@WrongSizeShoe1D

środa, 7 sierpnia 2013

Chapter 11 cz.2

Obudziłam się czując lekki ciężar na klatce piersiowej. Głowa Harry'ego spoczywała na moich piersiach a jego ramię oplatało ściśle moją talię. Spał. Nie chciałam nawet dowiedzieć się w jaki sposób dostał się na moje łóżko, wyglądał tak ładnie jak spał. Tak niewinnie. Omijając to że pewnie ma kaca i nie zejdzie z łóżka, ma w sobie ten urok który kocham. Roztrzepane włosy, lekko otwarte usta i ciche pomruki. Wygląda jak dziecko. Mogłabym tak patrzyć na niego cały czas, ale ciężar jego ciała powoli mnie przytłaczał.

-Harry. Wstawaj – wyszeptałam mu do ucha

-Mmm – wymamrotał pod nosem

Popatrzyłam na zegarek. Cholera.

-Harry – odepchnęłam chłopaka z mojej klatki piersiowej

-Mmm – po raz kolejny wymamrotał – Co się dzieje?

-Nasz samolot wylatuje za godzinę. Pośpiesz się – wydrapałam się powoli z łóżka

-Co jest? Jak się tu znalazłem? - zapytał zmieszany podnosząc głowę

-Na razie wstań, musimy wrócić do ciebie

Wzięłam do ręki telefon, żeby zobaczyć czy nie mam jakiś nieodebranych połączeń od mojej nadopiekuńczej mamy. Nic. Dzięki Bogu, że moje walizki są już spakowane. Nadal leżący w moim łóżku Harry jednak powoli zaczął mnie denerwować. Nie mieliśmy dużo czasu.

-Harry, podnieś dupę z tego pieprzonego łóżka! - w połowie krzyknęłam, ale to tylko dlatego, że niecierpliwiłam się tym całym wyjazdem

-Dobra, dobra. Zamknij się – „zamknij się”? Oh

-Przepraszam? - zapytałam

-Zamknij się – powtórzył

-Ktoś najwyraźniej nie lubi być budzony. Przyzwyczaj się do tego – uśmiechnęłam się i poklepałam jego magie plecy.

-Taa – rzucił cicho, odwracając się na drugi bok

Jego postawa nie była dla mnie czymś nowym. Kiedy nie dostaje czego chce, zaczyna jęczeć i narzekać. Musi nauczyć się jak dojrzeć.

-Naprawdę? Harry rusz tą dupę – podniosłam głos wyciągając z szafki nowe ciuchy, zakładając je na siebie.

-Możesz zamknąć ryj? - krzyknął

Auć.

Jego ostatnie słowa zaskoczyły mnie. Moja twarz zmieniła mimikę na zażenowaną i zranioną jednocześnie. Chwyciłam swoje walizki i wyszłam z pokoju. Trzasnęłam za sobą drzwiami najmocniej jak potrafiłam. Harry nie wie jak traktować dziewczyny. Nie wie, że czegoś takiego nie mówi się w ich towarzystwie, bynajmniej przy mnie i co gorsza do mnie. Zeszłam z walizkami na dół. Razem z Harrym potrzebujemy przestrzeni. Jedyna rzeczą jaką teraz potrzebowałam była kawa. Usiadłam przy kuchennym stole, patrząc tępo w okno. Zignorowałam czas. Powinniśmy być już u Harry'ego po jego walizki ale to on wybiera czy chce jednak tego wyjazdu czy nie. Nie chcę go zmuszać, sam może wybrać.
Zrobiłam dla siebie kawę i patrząc ponownie w szybę, mieszałam łyżeczką białą pianę, nie przyglądając się jej specjalnie. Kłótnia z Harrym to rzecz która była na ostatnim miejscu w mojej liście. Mieliśmy dzisiaj spędzić wspólnie cały dzień i kilka następnych a nie kłócić się. Oparłam łokcie o blat stołu i pochyliłam głowę chowając ją w dłoniach.

Poczułam dwa silne ramiona zacieśniające się na moich biodrach. Harry pochylił się i położył swój podbródek na moim ramieniu.

-Przepraszam kochanie. Nie chciałem na ciebie nakrzyczeć. Naprawdę przepraszam – powiedział pół-głosem do mojego ucha, nadal ściśle trzymając mnie za biodra.

Poluzowałam jego uścisk i odwróciłam się w jego stronę. Chwyciłam jego oba policzki i pocałowałam w usta, kiedy ten po chwili pogłębił pocałunek. Wyszeptałam „w porządku” w jego miękkie usta. Myśli krążyły po mojej głowie kiedy orientowałam się, że właśnie całuję chłopaka, który wymiotował dosłownie całą noc. Odepchnęłam go od siebie przerywając tym samym pocałunek i podbiegłam truchtem do zlewu, przemywając usta.

-Naprawdę mam aż tak nieświeży oddech? - Harry zapytał obserwując moje ruchy

-Um, nie. Wymiotowałeś przez całą noc – odparłam chwytając ścierkę i wycierając nią swoje usta

-Co? - zaśmiał się

-Harry, byłeś pijany i przyjechałeś do mnie przez co prawie uprawialiśmy seks. Teraz idę po swoje walizki – wytłumaczyłam i ruszyłam w stronę korytarza.

-Oh – jego słowo sprawiło, że odwróciłam się do niego po raz kolejny – To dlatego boli mnie głowa... i moje usta są takie mokre – powiedział uśmiechając się do mnie cwaniacko.

Kiedy powiedziałam „prawie uprawialiśmy seks” Harry pewnie przez to „prawie” zrozumiał „mój język zrobił więcej niż powinien”.
Nie chce przeżywać po raz kolejny tego co wczoraj. Nie chcę posuwać się do tego stopnia z Harrym. Jeśli jest trzeźwy... możemy o tym pomyśleć.

~~~

-Harry chodź! Mamy 20 minut! - krzyknęłam widząc jak chłopak wygrzebuje się ze swojego mieszkania z 3 walizkami.

3 walizki. Po jaką cholerę chłopakowi potrzebne są 3 walizki?
Zapięłam swój pas bezpieczeństwa czekając na Harry'ego. Usłyszałam jak zamyka bagażnik wsiadając następnie do auta.

-Jedziemy – powiedział po czym ruszył samochodem w stronę lotniska.


Byłam strasznie podekscytowana jeśli chodzi o ten wyjazd. 

___________________________________________________________
Proszę was, komentujcie! 

sobota, 3 sierpnia 2013

Chapter 11 cz.1

-Zaraz poczujesz się bardziej komfortowo, kochanie – zachrypnięty głos Harry'ego wypełnił całe pomieszczenie

-Harry...

-Ciii. Powiedziałem wcześniej. Chcę sprawić, że będziesz moja

Nie chciałam nic powiedzieć. Nie chciałam się mu sprzeciwiać. Był pod kontrolą. Harry wziął mnie na ręce i chwiejąc się lekko, zaprowadził mnie do mojego pokoju. Poczułam ściskanie w dolnej partii brzucha, kiedy Harry położył mnie delikatnie na łóżku. Składał słodkie pocałunki na mojej szyi i wzdłuż linii szczęki. Zwinnie przejeżdżał językiem po mojej skórze, ssąc ją lekko. Wszystko co robiłam w tym momencie to wydobywałam z siebie ciche jęki. Jego imię wyszło z moich ust zmieszane z głębokimi oddechami.

-O tak, skarbie, krzycz moje imię

Położył jedną ze swoich rąk na mojej szyi a drugą kierował się w górę mojego uda. Myślał, że ta sytuacja jest w porządku. A nie jest. Nie zdawał sobie sprawy, że nie czuję się komfortowo. Jego ciało obniżyło się nieco gdy moje biodra były na wysokości jego głowy. Zębami opiął moje spodnie i zsunął je ze mnie. Chciałam mu coś powiedzieć. Żeby przestał. Ale nie zrobiłam nic. Nie odezwałam się. Mój umysł tego nie chciał a ciało pragnęło. Siła woli zmusiła mnie do wykonania jakiegoś ruchu. Wplotłam palce w jego włosy, przyciągając bliżej. Ciągnęłam go za włosy co powodowało, że kilka razy wyjęczał moje imię.

-Mocniej – wyszeptał pomiędzy oddechami. Był wkurzony?

Nie zrobiłam nic oprócz wykonywania jego poleceń. Brzmiał na zdenerwowanego więc nie sprzeciwiałam się jego wskazówkom. Niczego nie bałam się tak bardzo jak zdenerwowanego Harry'ego. Jego ręka powędrowała na jego penisa. Ścisnął swoje spodnie i z powrotem chwycił moje biodra. Mój oddech splótł się w gardle. Zbliżył usta do moich majtek i wydmuchiwał powietrze w zewnętrzną ich część. Ciepłe powietrze przedostawało się przez materiał spotykając z moją rozgrzaną skórą. Przez niesamowite uczucie z moich ust po raz kolejny wydostało się kilka cichych pomruków a wargi układały imię chłopaka. Moje jęki nie skłoniły go do skończenia tylko do większej staranności w 'pracy'. Wiedział, że robi mi ogromną przyjemność.

-Jesteś na to gotowa? - zapytał po chwili podnosząc głowę, żeby na mnie popatrzeć

Bałam się odpowiedzi. Nie chcę tego. Nie chcę, żeby uprawiać z nim seksu. To za wcześnie. Znamy się kilka dni, mamy czas na odbycie wszystkich rzeczy dotyczących intymności.

-Nie, nie jestem, proszę – wymamrotałam pomiędzy oddechami

-Wszystko będzie dobrze – to wszystko co powiedział kiedy pochylił głowę kontynuując to co zaczął.

Po chwili położył obie dłonie na górze moich majtek i powoli ściągnął je na dół. Materiał był ułożony na dolnej partii moich kostek. Oddech Harry'ego przyspieszył. Całe jego ciało napięło się w jednym momencie. Jego wzrok spadł na moje nowo odkryte miejsce. Nie spuszczał z niego wzroku więc jedną z moich rąk przeniosłam na dolną część mojego ciała. Ręka chłopaka chwyciła moją dłoń. Popatrzył mi w oczy i odsunął ją na bok. Jego palce kreśliły kółka na mojej łechtaczce. Jego dotyk był relaksujący ale mimo to i tak byłam zdenerwowana. Przyszedł tutaj tylko i wyłącznie dlatego, że widział mnie z Angelem. Być może pomyślał, że coś mnie z nim łączy, ale mógł ze mną o tym porozmawiać a nie wchodzić mi do łóżka.

Moje oczy otworzyły się szeroko kiedy Harry wsunął swój język w moją łechtaczkę. Zwinnie jeździł nim w kółko kreśląc różne wzory a następnie wsuwał go we mnie i wysuwał powoli. Znów rozpływałam się z rozkoszy, ale nadal byłam w niepewności. Moje ciało było laleczką w rękach Harry'ego. Byłam pod jego kontrolą. Całkowitą kontrolą. Nie miałam jak powiedzieć mu, żeby przestał. Nie chciałam, żeby przestawał.

-Wspaniale smakujesz – wymamrotał

Obydwoje zostaliśmy oderwani od myśli słysząc dźwięk mojego telefonu. Chciałam go zignorować, gdy widziałam jak Harry ani na chwilę nie przestał poruszać swoim językiem tym razem po zewnętrznej stronie mojego ciała, ale telefon nie przestawał dzwonić.

-Harry, muszę odebrać. Odsuń się – powiedziałam po chwili wyprowadzona przez chłopaka z równowagi.

-Pośpiesz się, kochanie – odparł kładąc się wzdłuż łóżka, pocierając kciukiem o swoją dolną wargę.

Przeturlałam się na drugi koniec łóżka chwytając telefon. Mama?

-Hej mamo, co się stało? - powiedziałam do słuchawki

-Hej Hannah. Chciałam cię tylko sprawdzić. Wylatujecie jutro, tak?

-Tak. Jestem już spakowana i gotowa do wyjazdu

Harry nadal bacznie obserwował każdy mój ruch i wsłuchiwał się w każde moje słowo. Rozpraszał mnie. Nie mogłam nawet skupić się na rozmowie z moją mamą, która mówiła mi o bezpieczeństwie. Wszystko co powiedziałam jej to 'zadzwonię jutro' po czym, rozłączyłam się. Myśli krążyły nieustannie po mojej głowie. Nie chciałam kontynuować tego co zaczęliśmy ani zaczynać coś nowego. Harry przybliżył usta do mojej szyi, całując ją powoli. Nadal leżał obok mnie, trzymając jedną z rąk na moich biodrach.

-Harry, przestań. Proszę – odsunęłam lekko głowę

-No dawaj, skarbie – wymamrotał w moją szyję – Poczujesz się nieziemsko

Użyłam więcej siły i odepchnęłam go od siebie na tyle mocno, że jego ciało przestało dotykać mojego. Moje oczy otworzyły się w szoku kiedy Harry położył swoje nogi po obu stronach mojego ciała. Chwycił moje nadgarstki w jedną rękę i przytrzymał je nad moją głową. Głośno przełknęłam ślinę. Podniósł lekko moją koszulkę i złożył kilka słodkich pocałunków poczynając od mojego pępka kierując się niżej. Węzeł uformował się w moim żołądku kiedy poczułam zapach alkoholu wydobywający się z jego oddechu. Nigdy nie byłam w towarzystwie Harry'ego kiedy był pijany. Co jeśli jutro nie będzie wiedział co robił? To jakiś głupi żart, tak? Na pewno zapomni o wszystkim. Ta noc zamieniła się od romantycznych pocałunków do totalnego żartu. Byłam wkurzona.
Odepchnęłam głowę chłopaka ze złości. Popatrzył na mnie w górę a jego tęczówki zmieniły kolor na czarny.

-Jesteś pijany? - zapytałam go

-Nie, kochanie, ja... - przyłożył swoją dłoń do ust. Tym właśnie sposobem zatrzymał nadchodzące do jego ust wymioty. Wspaniale. Zszedł szybko z łóżka i pobiegł do łazienki. Zeszłam również na dół i podeszłam do zamkniętej łazienki. Słyszałam jak wymiotuje. Nie widziałam, ale od samego dźwięku zrobiło mi się nie dobrze.

-Frajer – powiedziałam sama do siebie

Odeszłam od pomieszczenia i wróciłam z powrotem na górę. Położyłam się na łóżko i włożyłam na siebie majtki. Leżąc usłyszałam w końcu jak Harry otwiera drzwi do łazienki. Wszedł po chwili do mojego pokoju. Jego twarz zmieniła kolor. Była blada a oczy miał małe. Aha. Czyli teraz dopiero oboje widzimy jak pijany jest. Muszę pozwolić mu spać u mnie mimo to, że o to nie prosił. Nie pozwolę mu jechać do siebie w takim stanie. Wyczynem była droga tutaj.

Upadł z hukiem na podłogę. Był zmarnowany i zalany w trupa. Wyjrzałam na niego zza łóżka. Gdzie on był zanim tu przyjechał? Nie zamierzałam podnosić go z podłogi. Niech się tam wyśpi.

Wdrapałam się znów na łóżko i przykryłam kołdrą. Cisza była w całym pokoju dopóki nie usłyszałam głosu Harry'ego.

-On jest naprawdę dobrym kolesiem. Nie mam się o co martwić – wymamrotał w panele. Mhm.


Co to miało znaczyć? Moje przemyślenia znów wędrowały po całej głowie. Czy on spotkał wcześniej Angela, czy to przez alkohol? Oh, jutrzejszy poranek będzie zabawny. Słyszałam lekkie chrapanie chłopaka zanim ułożyłam się wygodnie na łóżku i zasnęłam.

__________________________________________________________
to jest 1 część rozdziału 11 tak dla jasności :)
przepraszam, że tak długo i tylko połowa. korzystam z wakacji póki mogę więc bądźcie wyrozumiali.