niedziela, 29 września 2013

ZWIESZAM BLOGA

wiem, że oczekiwaliście kolejnego rozdziału. domyślam sie. 
blog zostaje zwieszony. dlaczego? przez moje problemy 'techniczne'
moja klawiatura jest zepsuta i pisząc choćby tę notkę muszę ją
edytować kilkakrotnie usuwając "0" przy każdym wyrazie i "+"
przy każdym "o".
Tak0 miałabym, 0pisać0 o+po+wiadanie?0 nie.
dlaczego nie napisałam wcześniej notki, dlaczego nie dodaje rozdziałów?
bo zapomniałam hasła na google. wymyslałam to, tamto, żeby dostać sie
do bloga. wkońcu to zrobiłam i piszę wam, że blog  zostaje zawieszony.
rzygam czytaniem waszych tekstów skierowanych do mnie na moim asku.
nie opublikowałam odpowiedzi. każdy pisał do mnie jaka to jestem pojebana
i, że mam spierdalać ze swoim blogiem. okej. miło było w każdym razie. 
dziękuje za słowa otuchy.
to też powód dla którego blog zostaje zawieszony.
w kolejnych rozdziałach miała pojawic sie informacja o tym, 
że hannah zostaje zmuszona przez nieznjomego do seksu, 
harry znajduje ich razem i rzuca hanne. ona go przeprasza, 
ale on ma to w dupie. wsiada w samochodu i odjeżdża. ma wypadek.
traci pamięć i zapomina o tym co stało sie zeszłej nocy. 
okazuje sie, że hannah jest poważnie chora, ale o tym nie wie.
jedyną osobą, która o tym wie, jest harry.
ta daaaaaaaaam.
skrót całego 'change'
wiem, ze zwiedliście sie na mnie ale nie macie pojęcia jak bardzo ja
zawiodłam sie na tych, którzy potrafili zwyzywać mnie przez to, że nie 
dodaje rozdziałów.
dziękuje.
dobranoc.

możecie mnie jeszcze zdissować na twitterze: <twitter>
i na asku: <klikaj i dissuj>

sobota, 17 sierpnia 2013

Chapter 12 cz.1

„Dziękujemy za wybór linii lotniczych 410. Prosimy o zapięcie pasów”

Ugh. Nigdy nie lubiłam latać samolotami. Wszystko związane z nimi przyprawiało mnie o dreszcze. Nie chciałam siadać obok okna bo miałam lęk wysokości, więc puściłam Harry'ego jako pierwszego. Zaśmiał się pod nosem ale następnie usiadł od strony szyby.
Gdy samolot wzniósł się w górę, całe moje ciało zadrżało i spięło się. Ręką ściskałam udo chłopaka nie zdając sobie sprawy jak mocno wbijam w nie swoje paznokcie. Najwyraźniej jego udo zabolało go od kontaktu moich paznokci kiedy uścisnął moją dłoń i odsunął ja od siebie.

-Ała. Kochanie, wszystko dobrze? - zapytał patrząc w moje tęczówki po czym uśmiechnął się czekając na odpowiedź

-Przepraszam. Po prostu nienawidzę samolotów – odparłam

-Więc jeśli zaśniesz nie będziesz musiała się martwić o to jak wysoko jesteśmy. Wiem, że tego się właśnie boisz – uśmiechnął się


W sumie miał racje. Jednocześnie dobrze byłoby zasnąć, ale nie mam jak. To tak jak zasnąć na stojąco. Bardzo trudne jest zasnąć w samolocie. Kiedy jednak odchyliłam głowę, żeby następnie zamknąć oczy i uciąć sobie drzemkę, mój telefon zaczął wibrować. Wyciągnęłam go z kieszeni i odblokowałam klawiaturę. Wyświetlił się napis „zablokowany”. To Harry programował mój telefon więc może kogoś zablokował. Jednak dostałam od nieznajomego wiadomość którą zamierzałam przeczytać. Trochę się wahałam ale w końcu otworzyłam kopertę a mały list wyświetlił się przed moimi oczami.


To jakiś żart? Guzeł w moim gardle zaczął się formować. Nie chciałam żeby ktoś wtrącał się w sprawy moje i Harry'ego, jednocześnie chciałam wiedzieć, skąd Harry ma tyle kasy na to wszystko, jednak odpuściłam sobie pytanie o to. Teraz zastanawiało mnie jedno – kto to napisał?

-Kto to był? - usłyszałam głos Harry'ego

Wymyśl coś Hannah! Nie mów mu co ktoś napisał!

-Umm, moja mama. Pyta czy wszystko idzie dobrze – skłamałam chowając telefon z powrotem do kieszeni.

-Oh dobrze więc. Spróbuj zasnąć. Chodź tu – uśmiechnął się i wyciągnął do mnie jedną rękę chwytając mnie za tył szyi jednocześnie drugą wskazywał puste miejsce na swoich kolanach.

Ułożyłam na nich swoją głowę mając pewność, że będzie mi tak nie wygodnie. Jednak było całkiem miło. Harry zdjął swoją kurtkę i położył ją na moje plecy przykrywając mnie nią. Temperatura w samolocie była niska więc cieszyłam się, że Harry przykrył mnie.

~~~

-Hannah, kochanie. Już jesteśmy – ze snu wyrwał mnie głos mojego chłopaka

-Mmm – wymamrotałam niewyraźnie. Nie lubię być budzona.

Moje powieki poruszyły się a następnie oczy pewniej rozszerzyły. Podniosłam głowę z kolan Harry'ego i popatrzyłam wokół. Zobaczyłam, że każdy pasażer kieruje się do wyjścia stojąc w kolejce a ja nadal siedzę niewybudzona.

-Czemu nie obudziłeś mnie wcześniej, Harry? - zapytałam lekko oburzona

-Przepraszam. Wyglądasz uroczo kiedy śpisz – posłał mi szczery uśmiech który odwzajemniłam. Gdybyś ty wiedział, jak uroczy wyglądasz TY kiedy śpisz.

-Taaa – prychnęłam

Kurtka Harry'ego zjechała lekko z moich ramion po czym ja sama zorientowałam się, że mam ja jeszcze na sobie. Oddałam ją chłopakowi po czym ten wstał i wziął do ręki nasze bagaże podręczne. Wyszłam z siedzenia i wzięłam od niego swój bagaż po czym wyszliśmy z samolotu. Pod maszyną stał autobus dzięki któremu dostaliśmy się na lotnisko i odebraliśmy nasze bagaże. Wychodząc złapaliśmy taksówkę która zwiozła nas do hotelu podanego przez Harry'ego. Sama w hotelu. Z Harrym. O Boże.

Jakąś godzinę później dotarliśmy do hotelu. Taksówkarz wyjął z bagażnika nasze walizki. Stanęliśmy przed budynkiem. Cholera. Wygląda jak jeden z hoteli do którego przyjeżdżają drogie sławy. Myśl o tym, że Harry wydaje tak dużo pieniędzy na noc w tak drogim hotelu biegała ciągle po mojej głowie.

~~~

-Podoba ci się? Wziąłem pokój na samej górze dl odrobiny... prywatności – uśmiechnął się do mnie cwaniacko po czym cmoknął mnie w szyję.

-Tak, jest cudowny, ale... mam pytanie tylko proszę cię, nie bądź na mnie zły – baknęłam patrząc uważnie w jego oczy.

-Cokolwiek chcesz wiedzieć, pytaj – odparł  


_________________________________________________________________________________
Przepraszam że znów tylko połowa rozdziału, ale lepsze to niż nic chyba. Nie wiem kiedy pojawi sie kolejna część wiec po prostu nie pytajcie bo dostaniecie odpowiedź 'nie jestem pewna kiedy'. Mam na prawde dużo na głowie teraz. Kończą sie wakacje - mam problem z książkami, spędzam końcówke wakacji ze znajomymi, przygotowuje skecz z przyjaciółką i znajomymi, wiec robie wszystko naraz a w miedzy czasie wchodze na komputer, próbuje cos przetłumaczyc, ktoś przychodzi, wychodze, zapisuje tłumaczenie, wracm do niego kiedy indziej. P R Z E P R A S Z A M! 
Ogólnie przetłumaczyłam 27 tattoos i to jest moje drugie tłumaczenie i chyba tyle na koniec. Możliwe, ze bede pisac swoje opowiadanie, ale wszystko sie okaże. W każdym razie tłumaczyć więcej nie bede. 
Proszę jeszcze o komentarze, które są dla mnie meeeega ważne.
Dobranoc wszystkim!
@WrongSizeShoe1D

środa, 7 sierpnia 2013

Chapter 11 cz.2

Obudziłam się czując lekki ciężar na klatce piersiowej. Głowa Harry'ego spoczywała na moich piersiach a jego ramię oplatało ściśle moją talię. Spał. Nie chciałam nawet dowiedzieć się w jaki sposób dostał się na moje łóżko, wyglądał tak ładnie jak spał. Tak niewinnie. Omijając to że pewnie ma kaca i nie zejdzie z łóżka, ma w sobie ten urok który kocham. Roztrzepane włosy, lekko otwarte usta i ciche pomruki. Wygląda jak dziecko. Mogłabym tak patrzyć na niego cały czas, ale ciężar jego ciała powoli mnie przytłaczał.

-Harry. Wstawaj – wyszeptałam mu do ucha

-Mmm – wymamrotał pod nosem

Popatrzyłam na zegarek. Cholera.

-Harry – odepchnęłam chłopaka z mojej klatki piersiowej

-Mmm – po raz kolejny wymamrotał – Co się dzieje?

-Nasz samolot wylatuje za godzinę. Pośpiesz się – wydrapałam się powoli z łóżka

-Co jest? Jak się tu znalazłem? - zapytał zmieszany podnosząc głowę

-Na razie wstań, musimy wrócić do ciebie

Wzięłam do ręki telefon, żeby zobaczyć czy nie mam jakiś nieodebranych połączeń od mojej nadopiekuńczej mamy. Nic. Dzięki Bogu, że moje walizki są już spakowane. Nadal leżący w moim łóżku Harry jednak powoli zaczął mnie denerwować. Nie mieliśmy dużo czasu.

-Harry, podnieś dupę z tego pieprzonego łóżka! - w połowie krzyknęłam, ale to tylko dlatego, że niecierpliwiłam się tym całym wyjazdem

-Dobra, dobra. Zamknij się – „zamknij się”? Oh

-Przepraszam? - zapytałam

-Zamknij się – powtórzył

-Ktoś najwyraźniej nie lubi być budzony. Przyzwyczaj się do tego – uśmiechnęłam się i poklepałam jego magie plecy.

-Taa – rzucił cicho, odwracając się na drugi bok

Jego postawa nie była dla mnie czymś nowym. Kiedy nie dostaje czego chce, zaczyna jęczeć i narzekać. Musi nauczyć się jak dojrzeć.

-Naprawdę? Harry rusz tą dupę – podniosłam głos wyciągając z szafki nowe ciuchy, zakładając je na siebie.

-Możesz zamknąć ryj? - krzyknął

Auć.

Jego ostatnie słowa zaskoczyły mnie. Moja twarz zmieniła mimikę na zażenowaną i zranioną jednocześnie. Chwyciłam swoje walizki i wyszłam z pokoju. Trzasnęłam za sobą drzwiami najmocniej jak potrafiłam. Harry nie wie jak traktować dziewczyny. Nie wie, że czegoś takiego nie mówi się w ich towarzystwie, bynajmniej przy mnie i co gorsza do mnie. Zeszłam z walizkami na dół. Razem z Harrym potrzebujemy przestrzeni. Jedyna rzeczą jaką teraz potrzebowałam była kawa. Usiadłam przy kuchennym stole, patrząc tępo w okno. Zignorowałam czas. Powinniśmy być już u Harry'ego po jego walizki ale to on wybiera czy chce jednak tego wyjazdu czy nie. Nie chcę go zmuszać, sam może wybrać.
Zrobiłam dla siebie kawę i patrząc ponownie w szybę, mieszałam łyżeczką białą pianę, nie przyglądając się jej specjalnie. Kłótnia z Harrym to rzecz która była na ostatnim miejscu w mojej liście. Mieliśmy dzisiaj spędzić wspólnie cały dzień i kilka następnych a nie kłócić się. Oparłam łokcie o blat stołu i pochyliłam głowę chowając ją w dłoniach.

Poczułam dwa silne ramiona zacieśniające się na moich biodrach. Harry pochylił się i położył swój podbródek na moim ramieniu.

-Przepraszam kochanie. Nie chciałem na ciebie nakrzyczeć. Naprawdę przepraszam – powiedział pół-głosem do mojego ucha, nadal ściśle trzymając mnie za biodra.

Poluzowałam jego uścisk i odwróciłam się w jego stronę. Chwyciłam jego oba policzki i pocałowałam w usta, kiedy ten po chwili pogłębił pocałunek. Wyszeptałam „w porządku” w jego miękkie usta. Myśli krążyły po mojej głowie kiedy orientowałam się, że właśnie całuję chłopaka, który wymiotował dosłownie całą noc. Odepchnęłam go od siebie przerywając tym samym pocałunek i podbiegłam truchtem do zlewu, przemywając usta.

-Naprawdę mam aż tak nieświeży oddech? - Harry zapytał obserwując moje ruchy

-Um, nie. Wymiotowałeś przez całą noc – odparłam chwytając ścierkę i wycierając nią swoje usta

-Co? - zaśmiał się

-Harry, byłeś pijany i przyjechałeś do mnie przez co prawie uprawialiśmy seks. Teraz idę po swoje walizki – wytłumaczyłam i ruszyłam w stronę korytarza.

-Oh – jego słowo sprawiło, że odwróciłam się do niego po raz kolejny – To dlatego boli mnie głowa... i moje usta są takie mokre – powiedział uśmiechając się do mnie cwaniacko.

Kiedy powiedziałam „prawie uprawialiśmy seks” Harry pewnie przez to „prawie” zrozumiał „mój język zrobił więcej niż powinien”.
Nie chce przeżywać po raz kolejny tego co wczoraj. Nie chcę posuwać się do tego stopnia z Harrym. Jeśli jest trzeźwy... możemy o tym pomyśleć.

~~~

-Harry chodź! Mamy 20 minut! - krzyknęłam widząc jak chłopak wygrzebuje się ze swojego mieszkania z 3 walizkami.

3 walizki. Po jaką cholerę chłopakowi potrzebne są 3 walizki?
Zapięłam swój pas bezpieczeństwa czekając na Harry'ego. Usłyszałam jak zamyka bagażnik wsiadając następnie do auta.

-Jedziemy – powiedział po czym ruszył samochodem w stronę lotniska.


Byłam strasznie podekscytowana jeśli chodzi o ten wyjazd. 

___________________________________________________________
Proszę was, komentujcie! 

sobota, 3 sierpnia 2013

Chapter 11 cz.1

-Zaraz poczujesz się bardziej komfortowo, kochanie – zachrypnięty głos Harry'ego wypełnił całe pomieszczenie

-Harry...

-Ciii. Powiedziałem wcześniej. Chcę sprawić, że będziesz moja

Nie chciałam nic powiedzieć. Nie chciałam się mu sprzeciwiać. Był pod kontrolą. Harry wziął mnie na ręce i chwiejąc się lekko, zaprowadził mnie do mojego pokoju. Poczułam ściskanie w dolnej partii brzucha, kiedy Harry położył mnie delikatnie na łóżku. Składał słodkie pocałunki na mojej szyi i wzdłuż linii szczęki. Zwinnie przejeżdżał językiem po mojej skórze, ssąc ją lekko. Wszystko co robiłam w tym momencie to wydobywałam z siebie ciche jęki. Jego imię wyszło z moich ust zmieszane z głębokimi oddechami.

-O tak, skarbie, krzycz moje imię

Położył jedną ze swoich rąk na mojej szyi a drugą kierował się w górę mojego uda. Myślał, że ta sytuacja jest w porządku. A nie jest. Nie zdawał sobie sprawy, że nie czuję się komfortowo. Jego ciało obniżyło się nieco gdy moje biodra były na wysokości jego głowy. Zębami opiął moje spodnie i zsunął je ze mnie. Chciałam mu coś powiedzieć. Żeby przestał. Ale nie zrobiłam nic. Nie odezwałam się. Mój umysł tego nie chciał a ciało pragnęło. Siła woli zmusiła mnie do wykonania jakiegoś ruchu. Wplotłam palce w jego włosy, przyciągając bliżej. Ciągnęłam go za włosy co powodowało, że kilka razy wyjęczał moje imię.

-Mocniej – wyszeptał pomiędzy oddechami. Był wkurzony?

Nie zrobiłam nic oprócz wykonywania jego poleceń. Brzmiał na zdenerwowanego więc nie sprzeciwiałam się jego wskazówkom. Niczego nie bałam się tak bardzo jak zdenerwowanego Harry'ego. Jego ręka powędrowała na jego penisa. Ścisnął swoje spodnie i z powrotem chwycił moje biodra. Mój oddech splótł się w gardle. Zbliżył usta do moich majtek i wydmuchiwał powietrze w zewnętrzną ich część. Ciepłe powietrze przedostawało się przez materiał spotykając z moją rozgrzaną skórą. Przez niesamowite uczucie z moich ust po raz kolejny wydostało się kilka cichych pomruków a wargi układały imię chłopaka. Moje jęki nie skłoniły go do skończenia tylko do większej staranności w 'pracy'. Wiedział, że robi mi ogromną przyjemność.

-Jesteś na to gotowa? - zapytał po chwili podnosząc głowę, żeby na mnie popatrzeć

Bałam się odpowiedzi. Nie chcę tego. Nie chcę, żeby uprawiać z nim seksu. To za wcześnie. Znamy się kilka dni, mamy czas na odbycie wszystkich rzeczy dotyczących intymności.

-Nie, nie jestem, proszę – wymamrotałam pomiędzy oddechami

-Wszystko będzie dobrze – to wszystko co powiedział kiedy pochylił głowę kontynuując to co zaczął.

Po chwili położył obie dłonie na górze moich majtek i powoli ściągnął je na dół. Materiał był ułożony na dolnej partii moich kostek. Oddech Harry'ego przyspieszył. Całe jego ciało napięło się w jednym momencie. Jego wzrok spadł na moje nowo odkryte miejsce. Nie spuszczał z niego wzroku więc jedną z moich rąk przeniosłam na dolną część mojego ciała. Ręka chłopaka chwyciła moją dłoń. Popatrzył mi w oczy i odsunął ją na bok. Jego palce kreśliły kółka na mojej łechtaczce. Jego dotyk był relaksujący ale mimo to i tak byłam zdenerwowana. Przyszedł tutaj tylko i wyłącznie dlatego, że widział mnie z Angelem. Być może pomyślał, że coś mnie z nim łączy, ale mógł ze mną o tym porozmawiać a nie wchodzić mi do łóżka.

Moje oczy otworzyły się szeroko kiedy Harry wsunął swój język w moją łechtaczkę. Zwinnie jeździł nim w kółko kreśląc różne wzory a następnie wsuwał go we mnie i wysuwał powoli. Znów rozpływałam się z rozkoszy, ale nadal byłam w niepewności. Moje ciało było laleczką w rękach Harry'ego. Byłam pod jego kontrolą. Całkowitą kontrolą. Nie miałam jak powiedzieć mu, żeby przestał. Nie chciałam, żeby przestawał.

-Wspaniale smakujesz – wymamrotał

Obydwoje zostaliśmy oderwani od myśli słysząc dźwięk mojego telefonu. Chciałam go zignorować, gdy widziałam jak Harry ani na chwilę nie przestał poruszać swoim językiem tym razem po zewnętrznej stronie mojego ciała, ale telefon nie przestawał dzwonić.

-Harry, muszę odebrać. Odsuń się – powiedziałam po chwili wyprowadzona przez chłopaka z równowagi.

-Pośpiesz się, kochanie – odparł kładąc się wzdłuż łóżka, pocierając kciukiem o swoją dolną wargę.

Przeturlałam się na drugi koniec łóżka chwytając telefon. Mama?

-Hej mamo, co się stało? - powiedziałam do słuchawki

-Hej Hannah. Chciałam cię tylko sprawdzić. Wylatujecie jutro, tak?

-Tak. Jestem już spakowana i gotowa do wyjazdu

Harry nadal bacznie obserwował każdy mój ruch i wsłuchiwał się w każde moje słowo. Rozpraszał mnie. Nie mogłam nawet skupić się na rozmowie z moją mamą, która mówiła mi o bezpieczeństwie. Wszystko co powiedziałam jej to 'zadzwonię jutro' po czym, rozłączyłam się. Myśli krążyły nieustannie po mojej głowie. Nie chciałam kontynuować tego co zaczęliśmy ani zaczynać coś nowego. Harry przybliżył usta do mojej szyi, całując ją powoli. Nadal leżał obok mnie, trzymając jedną z rąk na moich biodrach.

-Harry, przestań. Proszę – odsunęłam lekko głowę

-No dawaj, skarbie – wymamrotał w moją szyję – Poczujesz się nieziemsko

Użyłam więcej siły i odepchnęłam go od siebie na tyle mocno, że jego ciało przestało dotykać mojego. Moje oczy otworzyły się w szoku kiedy Harry położył swoje nogi po obu stronach mojego ciała. Chwycił moje nadgarstki w jedną rękę i przytrzymał je nad moją głową. Głośno przełknęłam ślinę. Podniósł lekko moją koszulkę i złożył kilka słodkich pocałunków poczynając od mojego pępka kierując się niżej. Węzeł uformował się w moim żołądku kiedy poczułam zapach alkoholu wydobywający się z jego oddechu. Nigdy nie byłam w towarzystwie Harry'ego kiedy był pijany. Co jeśli jutro nie będzie wiedział co robił? To jakiś głupi żart, tak? Na pewno zapomni o wszystkim. Ta noc zamieniła się od romantycznych pocałunków do totalnego żartu. Byłam wkurzona.
Odepchnęłam głowę chłopaka ze złości. Popatrzył na mnie w górę a jego tęczówki zmieniły kolor na czarny.

-Jesteś pijany? - zapytałam go

-Nie, kochanie, ja... - przyłożył swoją dłoń do ust. Tym właśnie sposobem zatrzymał nadchodzące do jego ust wymioty. Wspaniale. Zszedł szybko z łóżka i pobiegł do łazienki. Zeszłam również na dół i podeszłam do zamkniętej łazienki. Słyszałam jak wymiotuje. Nie widziałam, ale od samego dźwięku zrobiło mi się nie dobrze.

-Frajer – powiedziałam sama do siebie

Odeszłam od pomieszczenia i wróciłam z powrotem na górę. Położyłam się na łóżko i włożyłam na siebie majtki. Leżąc usłyszałam w końcu jak Harry otwiera drzwi do łazienki. Wszedł po chwili do mojego pokoju. Jego twarz zmieniła kolor. Była blada a oczy miał małe. Aha. Czyli teraz dopiero oboje widzimy jak pijany jest. Muszę pozwolić mu spać u mnie mimo to, że o to nie prosił. Nie pozwolę mu jechać do siebie w takim stanie. Wyczynem była droga tutaj.

Upadł z hukiem na podłogę. Był zmarnowany i zalany w trupa. Wyjrzałam na niego zza łóżka. Gdzie on był zanim tu przyjechał? Nie zamierzałam podnosić go z podłogi. Niech się tam wyśpi.

Wdrapałam się znów na łóżko i przykryłam kołdrą. Cisza była w całym pokoju dopóki nie usłyszałam głosu Harry'ego.

-On jest naprawdę dobrym kolesiem. Nie mam się o co martwić – wymamrotał w panele. Mhm.


Co to miało znaczyć? Moje przemyślenia znów wędrowały po całej głowie. Czy on spotkał wcześniej Angela, czy to przez alkohol? Oh, jutrzejszy poranek będzie zabawny. Słyszałam lekkie chrapanie chłopaka zanim ułożyłam się wygodnie na łóżku i zasnęłam.

__________________________________________________________
to jest 1 część rozdziału 11 tak dla jasności :)
przepraszam, że tak długo i tylko połowa. korzystam z wakacji póki mogę więc bądźcie wyrozumiali.

wtorek, 30 lipca 2013

Chapter 10

Hannah's pov

Harry trzymał ściśle moją dłoń kiedy szliśmy w stronę samochodu. Otworzył drzwi prowadzące do miejsca dla pasażera i... usiadł na nim po czym wyciągnął coś z małej półki.

-Um, Harry? Co ty robisz? - zapytałam nerwowo

-Załóż to – uśmiechnął się i podał mi chustkę.

-Ale po co?

-Mam dla ciebie niespodziankę, księżniczko. Załóż to na oczy – posłał mi uspakajający uśmiech

Wzięłam do ręki chustkę i niepewnie skierowałam ją w stronę oczów. Byłam zdenerwowana nie mając pewności o co chodzi Harry'emu. Chodzimy ze sobą, co znaczy, że powinnam mu ufać... tak?

-Kochanie – powiedział ostrożnie – Mam coś dla ciebie, nie masz się o co martwić. Ufasz mi, prawda?

-Ufam ci – odpowiedziałam krótko, nie tracąc z nim kontaktu wzrokowego

Umieściłam chustkę na oczach i odwróciłam się tyłem do Harry'ego, żeby ten zawiązał ją z tyłu. Chwycił obydwa końce materiału po czym ten całował powoli moją szyję zanim zawiązał chustkę. Ciche pomruki opuściły niezgrabnie moje wargi.

-Harry... nie teraz – wyszeptałam pomiędzy oddechami

-Skoro tak, to później – czułam jak się uśmiecha mimo tego, że nie widziałam jego twarzy.

Odwróciłam się w jego stronę i wyciągnęłam przed siebie dłoń. Chłopak chwycił ją jedną dłonią po czym wolną ręką objął moją talię prowadząc mnie do samochodu. Usiadłam na siedzeniu kiedy usłyszałam jak drzwi zamykają się. Zaraz potem Harry usiadł na miejscu kierowcy i odpalił samochód.
Ciekawiło mnie skąd Harry bierze pieniądze... na to wszystko. Kupił mi iPhone'a, bilety lotnicze, teraz zamierza kupić mi sukienkę. Miałam w sobie cichą nadzieję, że nie robi nic niestosownego o czym nie wiem.

Droga na miejsce była cicha. Od czasu do czasu wymieniliśmy ze sobą kilka słów, nic poza tym.

-Dobrze skarbie. Jesteśmy na miejscu – powiedział po kilkunastominutowej podróży

-Mogę już zdjąć chustkę? - zapytałam zaciekawiona gdzie w ogóle jesteśmy. Wiedziałam, że jedziemy na zakupy, ale to aż taka tajemnica?

-Jeszcze nie – odparł krótko. Usłyszałam jak Harry odpina swój pas i wychodzi z samochodu. Po chwili i moje drzwi się otworzyły. - Podaj mi rękę, pomogę ci wyjść

Wyciągnęłam rękę w swoją lewą stronę po czym poczułam dłoń chłopaka na niej. Pociągnął mnie w swoją stronę i przytrzymał mnie obejmując moją talię. Zamknął drzwi i dołączył drugą ręką do pierwszej.

-Ufasz mi? - wyszeptał do mojego ucha. Czy ufam? Już mnie o to pytał.

Kiwnęłam głową kiedy poczułam jak jego dłonie oddalają się po czym chłopak chwycił moją dłoń w swoją, splatając nasze palce. Szłam za nim trzymając się jak najbliżej jego ciała.

Myśli przewijały się przez moją głowę. Gdzie jesteśmy?
Dźwięk dzwonka, który zadzwonił kiedy stanęliśmy u progu jakiś drzwi lekko mnie wystraszył. Usłyszałam głos zadowolonej i ucieszonej kobiety.

-Witamy w Tiffany's – powiedziała z podwyższonym tonem głosu

Tifanny's? O kurwa! Harry zabrał mnie do jednego z najdroższych sklepów z odzieżą i biżuterią w UK! Szczęśliwe emocje zaczęły rosnąć w moim ciele. Kolejne pytanie w głowie? „czy on naprawdę chce kupić mi sukienkę, która jest jedną z najdroższych?” jestem święcie przekonana, że nie ma tutaj tanich rzeczy.

-Harry? - zapytałam pewna siebie chcąc wiedzieć co jest właśnie przede mną.

Nadal trzymaliśmy splecione dłonie kiedy ten przybliżył mnie do siebie i zdjął szybkim ruchem chustkę z mojej głowy. Stał przede mną z lekkim uśmiechem, jakby nie był pewny czy niespodzianka o której mówił mi się spodobała.

-Niespodzianka, skarbie

Odwrócił mnie tak, że stałam do niego tyłem a przede mną były setki sukienek i tylko sukienek. Nie mogłam przestać się uśmiechać. Uśmiech sam formował się na moich ustach bez żadnej możliwości jego zmycia. Harry zawsze umiał znaleźć coś co mnie uszczęśliwi. Odwróciłam się szybko w stronę chłopaka i zarzuciłam swoje ramiona na jego szyję, całując go w usta kiedy poczułam jak ten odwzajemnia pocałunek. Wplotłam palce w jego włosy gdy pogłębił pocałunek.

-Harry naprawdę ci dziękuję – zaczęłam kiedy oderwałam się od pocałunku – To wspaniałe, że mnie tutaj zabrałeś, ale mogliśmy pojechać gdzieś indziej. Ten sklep jest naprawdę drogi – dokończyłam wyciszając się pod koniec

-Shhh... Jestem pozytywnie na to nastawiony. A teraz idź tam i wybierz coś fajnego. Coś... seksownego, proszę – uśmiechnął się składając na moich ustach pocałunek

-Hmmm, zobaczymy – odwzajemniłam uśmiech

Harry dał mi ostatni pocałunek i przytulił mnie na koniec zanim skierował się w stronę wyjścia ze sklepu. Kiedy oglądałam jak kieruje się do drzwi, żeby wyjść, zobaczyłam jak truchtem wraca w moją stronę. Huh, co znów?
Objął moją talię i przysunął usta do mojego ucha.

-Coś seksownego – wyszeptał kiedy poczułam jak lekko klepie mnie w tyłek. Podskoczyłam lekko, kiedy Harry się zaśmiał.

-Bardzo śmieszne – posłałam mu zdeterminowany uśmiech uderzając go w ramię

Odszedł ode mnie znów uśmiechając się pod nosem i znów skierował się w stronę drzwi nareszcie z nich wychodząc. Odwrócił się na końcu.

-Idę do sklepu obok, wybrać coś dla siebie. Masz swój telefon? - wykrzyczał pytająco

-Mam! Ale nie licz na to, że szybko skończę przymierzać sukienki. Daj mi kilka godzin – uśmiechnęłam się

-Nie ma sprawy. Będę więc za 2 godziny

-Dobrze. Dziękuję jeszcze raz

-Wszystko dla mojej dziewczynki

Zachichotałam kiedy Harry opuścił sklep. Odwróciłam się idąc w stronę tych wszystkich ciuchów i biżuterii, żeby znaleźć dla siebie odpowiedni odzież. Zawołałam jedną z pracowniczek sklepu, żeby pomogła mi wybrać tę odpowiednią.

~~~

Harry's pov

Pożegnałem się z Hanną ostatni raz i wyszedłem ze sklepu. Nie szedłem do sklepu obok, ale musiałem tak wytłumaczyć Hannie moją nieobecność. Nie chciałem mówić jej gdzie tak naprawdę idę. Musiałem spotkać się z moim ojcem. Musiał coś wiedzieć. Kłamanie z żywe oczy Hannie zabijało mnie od środka, ale robiłem to, żeby nie martwiła się o mnie, gdyby wiedziała, na pewno by tak było. Skłamałem również dlatego, żeby w pewnym sensie ją chronić. Powiedzenie jej prawdy zdecydowanie nie było na mojej liście. Zabiłaby mnie gdyby dowiedziała się o co chodzi. To właśnie rzecz przez którą nie chcę, żeby dowiedziała się o tym. Chciałem trzymać ją z daleka od tej sprawy, od mojego ojca. Jest starym chujem który chce jej coś zrobić.

Wszedłem do kafejki z lodami, gdzie byłem z nim umówiony. Stał obok stolika w kącie, czekając na mnie. Moje ciało zaczęło się napinać a mięśnie spinać z nerwów. Tylko patrzenie na niego obrzydzało mnie.
Kiedy byłem mały, nie widywałem często mojej mamy. Ona zawsze była na zewnątrz gdzie 'zarabiała pieniądze'. Kiedy umarła, mój ojciec był jedynym rodzicem który mnie wychował. Uczył mnie złych rzeczy, karał srogo kiedy nie chciałem słuchać. Nie miałem wyboru, musiałem robić to co mi kazał.

Podszedł do mnie z rękami włożonymi w kieszenie. Jego twarz dalej była posiniaczona po naszej ostatniej walce.

-Chciałeś mnie widzieć? - rzucił obojętnym tonem

-Dlaczego to zrobiłeś? - zapytałem bez owijania

-Ponieważ. Wiem, że nie masz kasy i chciałeś ją tylko przelecieć

-Przelecieć? Dla twojej wiadomości skończyłem z tym wszystkim. Skończyłem z traktowaniem dziewczyn jak szmaty. Nie robię tak z Hanną – moja cierpliwość powoli zmierzała ku końcowi, kiedy mój ojciec mówił, że chcę tylko wykorzystać Hannę. Nie było tak! Oboje o tym wiemy.

-No dawaj synu. Przecież oboje chcemy Hanny w ten sam sposób – zaśmiał się – Kiedy u niej byłem, czuła się wspaniale

Moje pięści się zacisnęły. Nie miałem zamiaru i nawet nie chciałem bić go w tym momencie i w tym miejscu, gdzie wszyscy wszystko widzą. Ostatnią rzeczą którą mogłem zrobić to popchanie go. Tak więc zrobiłem.

-Pierdol się. Naprawdę. Nie jesteś już moim ojcem. Nie chcę żebyś troszczył się o mnie i o moje życie, o które sam mogę zadbać. Nie chcę, żeby taki skurwysyn jak ty był moim ojcem, słyszysz? - nie krzyknąłem. Powiedziałem te słowa nieco głośniej niż chciałem, ale to wszystko pod wpływem presji i nerwów.

Odwróciłem się do niego plecami, kierując się w stronę wyjścia. Słyszałem jak mój ojciec śmieje się z tyłu. Jego śmiech pogarszał moje zdenerwowanie. Myślał, że to był żart? Nie mogłem dłużej kontrolować mojego gniewu. Zatrzymałem się w miejscu z nadzieją, że mój ojciec przestanie się śmiać, ale to jeszcze bardziej go rozśmieszyło. Odwróciłem się do niego i podszedłem do niego.

-Coś cię śmieszy? - wysyczałem przez zęby

-Syn nie może traktować tak swojego ojca, Harry – powiedział te słowa zanim uderzył mnie pięścią w twarz. Cholernie mocno.

Oddałem cios, który położył go na ziemię. Okładałem go pięściami co chwilę. Cios za ciosem. Za plecami słyszałem płacz dzieci i kobiety krzyczące „Przestańcie”, „Niech ktoś zadzwoni na policję”. Nie chciałem wciągać w to policję. Chciałem przestać go bić, ale nie kontrolowałem agresji. Nie obchodzili mnie ludzie wokół i policja. Zasłużył na to. Zrujnował mi życie. Każda blizna na moim ciele była spowodowana przez niego. Kiedyś musiałem się odegrać. Jak byłem młodszy, nie mogłem. Teraz jestem starszy, mam swoje zdanie, siłę i wolę.

Kontynuowałem bicie jego twarzy kiedy ten wspiął się na mnie. Usłyszałem policyjne syreny. Cholera.

~~~

Hannah's pov

-Czy ta sukienka wygląda dobrze? - zapytałam kobietę, która pomagała wybrać mi tę najlepiej leżącą na mnie sukienkę.

-Wyglądasz pięknie. Naprawdę pasuje do ciebie – uśmiechnęła się przyjaźnie

-Dziękuję. 4 poprzednie nie były najlepsze. Przepraszam – zaśmiałam się kiedy kobieta do mnie dołączyła.

-Nie ma sprawy. Ja wyrzuciłabym z tego sklepu połowę rzeczy. Czy ta będzie najlepsza?

-Um, ile kosztuje? - zapytałam. Właściwie nie byłam pewna jaką cenę usłyszę, na pewno nie małą, jeśli chodzi o ten sklep.

-489 dolarów

Moje oczy otworzyły się w lekkim szoku. Ceny tutaj były kosmiczne. Nie chciałam żeby Harry wydawał tak dużo pieniędzy na moje zachcianki.

Kiedy miałam odpowiadać kobiecie, kątem oka zauważyłam Harry'ego. Policja wyprowadzała go z galerii. Cała jego twarz była pokryta krwią. Obie ręce były z tyłu jego ciała, skrzyżowane a na nich widniały... kajdanki? Aresztują go? Co jest? Moje serce zamarzło z jednej chwili kiedy kilka kroków za Harrym, zobaczyłam jego ojca. Musieli się pobić.
Nie powiedziałam nic, tylko podbiegłam z powrotem do przebieralni, żeby założyć swoje ubrania.

-Naprawdę bardzo przepraszam. Coś mi wypadło – powiedziałam do pracowniczki po czym udałam się do wyjścia ze sklepu.

Dam sobie rękę uciąć, że kobieta pomyślała, że reaguję tak na cenę sukienki, ale nie wiedziała co tak naprawdę kryje się za moim wyjściem.

Kiedy wyszłam ze sklepu, truchtem podbiegłam w stronę Harry'ego, który kontynuował swoją drogę z policjantem do policyjnego samochodu. Zauważył mnie po czym patrzył na mnie z żalem. Jego twarz była okropna. Wszędzie krew i siniaki. Przyłożyłam dłoń do swoich ust z szoku. Spojrzałam na wyraz jego twarzy kiedy mnie zobaczył. To był przepraszający wyraz twarzy. Popatrzyłam na jego usta. Bez słowa poruszył nimi, aż te ułożyły się w „Przepraszam”. Policjant szarpnął jego ramieniem i wsadził go do samochodu. Byłam wkurzona. Jeszcze nigdy nie czułam się tak zdołowana.

-Jesteś nienormalny, jeśli myślisz, że będę odwiedzać cię za kratami – krzyknęłam w jego stronę zanim zamknęli za nim drzwi do radiowozu.

Wyciągnęłam swój telefon i szukałam na liście kontaktów osoby, która chyba jako jedyna mogła mnie teraz odwieść do domu. Ella.

Wybrałam jej numer i przystawiłam urządzenie do ucha, chodząc w kółko czekając aż dziewcyna odbierze telefon.

-Halo? - usłyszałam głos Ellie w słuchawce

-Ella. To ja Hannah. Możesz proszę przyjechać po mnie? Jestem koło Tiffany's – powiedziałam w pośpiechu

-Hannah, wybacz. Nie ma mnie teraz w mieście. Mogę za...

Wyłączyłam rozmowę zanim Ella mogła wytłumaczyć to co zaczęła. Nadal byłam nieźle wkurzona. Zresztą, kto by nie był? Mój chłopak właśnie pobij się ze swoim ojcem, jest cały we krwi i aresztowała go policja. Chodziłam w kółko tam i z powrotem nie wiedząc co mam robić. Nie poszłabym do domu na piechotę, to bardzo daleko. Samochód Harry'ego nadal stał na podjeździe, ale zabrał kluczyki, więc nie mam jak nawet do niego wsiąść. Cholera. Posterunek policji jest jakieś 10 minut drogi na piechotę stąd. Mogę tam pójść. Ale czy powinnam? Co miałabym mu powiedzieć? Z zamyśleń wyrwał mnie głos wołający moje imię.

-Hannah!

Odwróciłam się i nie mogłam uwierzyć swoim oczom. Podbiegał do mnie mój kolega, Angel. Nie widziałam się z nim od... kilku lat. Przestaliśmy rozmawiać ze sobą od kiedy mnie zdradził. Był moim pierwszym chłopakiem. Chodziliśmy ze sobą około tygodnia kiedy ten spieprzył. To było bardzo dawno temu, teraz jesteśmy w teraźniejszości. Podeszłam do niego i zamknęłam go w głębokim uścisku.

-Angel! Mój Boże! Jak tam u ciebie? - zapytałam odchylając się od niego.

-Wszystko u mnie dobrze. A co tobą? Czemu jesteś tutaj sama?

Cholera. Teraz mam powiedzieć mu co się stało?

-Więc... mój chłopak pobił się ze swoim ojcem kiedy ktoś zadzwonił na policję. Zabrali go na komisariat – spuściłam głowę w dół. Jakoś dziwnie było mi mówić o tym co się stało.

-Chłopak? - zapytał zaskoczony łapiąc mnie za ramię. Odsunęłam się od jego nachwytu.

-Tak, Angel. Mój chłopak. No dawaj. Skończ już z tym. Naprawdę za tobą tęskniłam, ale chcę się tylko z tobą przyjaźnić. Proszę?

-Pewnie. Mogę coś dla ciebie zrobić – zapytał uśmiechając się

-Zabrać mnie do domu? Mój chłopak był moją jazdą – odwzajemniłam uśmiech.

-Jasne, chodź


Podeszliśmy do samochodu Angel'a. Otworzył mi drzwi i pomógł wsiąść do środka. Usiadł na swoim miejscu i ruszyliśmy. Muszę przyznać, że nadal wygląda nieziemsko. Zupełnie tak jak kiedyś. Ale mam Harry'ego. Jego potrzebuję. Nikogo więcej. Wzięłam do ręki swój telefon i napisałam do niego. Tylko mieć pewność, że wszystko jest okej. Miałam właściwie cichą nadzieję, że nie zabrali mu telefonu.






Zero odpowiedzi. Zaczynałam się martwić. Wysłałam mu wiadomość o tej samej treści kilka razy. Nic. Popatrzyłam przez szybę. Staliśmy w korku. Cholera. Zorientowałam się, że jesteśmy obok komisariatu. Przez jedno z okien zobaczyłam Harry'ego rozmawiającego z policjantem. Byliśmy blisko. Co jeśli mnie zobaczy? Jeśli zobaczyłby mnie z Angelem, w jednym aucie, zaraz obok niego. Chyba by mnie zabił. To znaczy... nie mnie. Jego. Usiadłam na fotelu samochodu tak, że zniżyłam się do poziomu okna.

-Hannah? Co ty robisz? - zapytał Angel

-Oh, um – popatrzyłam na Angel'a i na okno w którym siedział Harry – Wyciągam telefon – skłamałam

-Oh, rozumiem. On jest jednym z tych „opiekuńczych chłopaków”, tak? - zaśmiał się – Kiedy zobaczy się z innym kolesiem, zastrzeli ciebie a potem jego, tak?

-To skomplikowane, Angel. Proszę, powiedz mi tylko kiedy przejedziemy obok tego pieprzonego komisariatu – powiedziałam zdenerwowanym głosem.

-Zaraz przejedziemy, spokojnie. Ale, Hannah. Nie pozwól chłopakowi tobą rządzić. Nie jesteś jego – chwycił moje ramię

Zobaczyłam, że przejechaliśmy już obok budynku więc normalnie usiadłam na siedzeniu. Zignorowałam jego zdanie. Angel zawsze troszczył się o mnie, czasem nawet przeginając. Chciałam tylko znaleźć się już w domu.

Kiedy dojechaliśmy na mój podjazd, otworzyłam od razu drzwi, kiedy Angel chwycił mój nadgarstek wciskając mi coś do ręki. Papierek.

-Zadzwoń. Proszę? - uśmiechnął się

Odwzajemniłam uśmiech. To nie jest złe, że ma się przyjaciela płci męskiej kiedy w tym czasie ma się chłopaka. Dla Harry'ego to oczywiście przeszkoda. W moim przypadku to nic złego.

-Pewnie – powiedziałam z uśmiechem – Dziękuję a jazdę

-Do usług – odparł puszczając mój nadgarstek pozwalając mi wyjść.

Weszłam do domu kiedy zobaczyłam jak Angel odjeżdża z mojego podjazdu. Nadal martwiłam się o Harry'ego. Wyglądał na wkurzonego kiedy rozmawiał z policjantem, gdy go widziałam. Mam nadzieję, że on mnie nie zauważył. Byłoby mi trochę przykro gdyby przez tą policję nie moglibyśmy jechać do Londynu. Jedziemy już jutro rano. Oby wszystko było w porządku.
Usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Harry.

-Tak? - powiedziałam cicho do słuchawki

-Przepraszam cię za to zamieszanie. Mój ojciec zaczął, tak dla twojej wiadomości. Wiem, że jesteś zdenerwowana, ale wytłumaczysz mi proszę, kim był ten koleś razem z tobą z aucie? - wykrzyczał ostatnie zdanie. Aha. Więc ma zamiar na mnie krzyczeć? Chyba ja powinnam być na niego wkurzona.

-To powód dla którego dzwonisz? Żeby krzyczeć na mnie, bo jechałam samochodem z przyjacielem?

-Przyjaciel? - słyszałam jego śmiech i rozbawienie w głosie – Widziałem jak po przyjacielsku chwycił twoje ramię

-Do widzenia Harry. Nie mam na to czasu

-Rozłącz się i zobacz co się dzieje, Hannah. Nie zapominaj, że wiem gdzie mieszkasz

Zadrwiłam z zażenowania i rozłączyłam się Jest zazdrosny o jakąś popieprzone gówno? Muszę z nim porozmawiać. Przez telefon nie, bo to nie można nazwać rozmową. Angel to przyjaciel i tylko przyjaciel. Chodziliśmy ze sobą tydzień. Teraz gdyby ktoś zapytał mnie o to, nie nazwałabym to związkiem. Nawet nie kochałam go, tylko byłam w nim zauroczona kiedy poszedł do innej laski.

~~~

Około północy obudziło mnie pukanie we frontowe drzwi. Żadnego dzwonka, który był obok, samo pukanie. Zeszłam szybko z łóżka, założyłam na siebie szlafrok i poszłam na dół żeby zobaczyć kto do cholery jest na tyle pieprznięty, żeby nachodzić mnie o tej godzinie. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Harry'ego? Co?

-Harry, co ty... - przerwał mi całując głęboko moje usta. Całował mnie mocno co lekko mnie przytłoczyło. Nie byłam pewna o co mu chodzi. W końcu odsunął się ode mnie i przystawił swoje usta do mojego ucha.

-Sprawię, że będziesz moja – wyszeptał



___________________________________________________________
Miałam dodać wczoraj, ale wieczorem (kiedy tłumaczyłam) była burza, więc wyłączyło mi prąd bez zapisywania tego co napisałam. Musiałam więc pisać połowę tego rozdziału jeszcze raz. Ogółem od 21:30 do rana nie było prądu przez tą *piiiik* burzę.
Sorry, przepraszam, iks de, hopie u like it x - Joanne
@WrongSizeShoe1D