Hannah's pov
Harry trzymał ściśle moją
dłoń kiedy szliśmy w stronę samochodu. Otworzył drzwi prowadzące
do miejsca dla pasażera i... usiadł na nim po czym wyciągnął coś
z małej półki.
-Um, Harry? Co ty robisz? -
zapytałam nerwowo
-Załóż to – uśmiechnął
się i podał mi chustkę.
-Ale po co?
-Mam dla ciebie
niespodziankę, księżniczko. Załóż to na oczy – posłał mi
uspakajający uśmiech
Wzięłam do ręki chustkę
i niepewnie skierowałam ją w stronę oczów. Byłam zdenerwowana
nie mając pewności o co chodzi Harry'emu. Chodzimy ze sobą, co
znaczy, że powinnam mu ufać... tak?
-Kochanie – powiedział
ostrożnie – Mam coś dla ciebie, nie masz się o co martwić.
Ufasz mi, prawda?
-Ufam ci – odpowiedziałam
krótko, nie tracąc z nim kontaktu wzrokowego
Umieściłam chustkę na
oczach i odwróciłam się tyłem do Harry'ego, żeby ten zawiązał
ją z tyłu. Chwycił obydwa końce materiału po czym ten całował
powoli moją szyję zanim zawiązał chustkę. Ciche pomruki opuściły
niezgrabnie moje wargi.
-Harry... nie teraz –
wyszeptałam pomiędzy oddechami
-Skoro tak, to później –
czułam jak się uśmiecha mimo tego, że nie widziałam jego twarzy.
Odwróciłam się w jego
stronę i wyciągnęłam przed siebie dłoń. Chłopak chwycił ją
jedną dłonią po czym wolną ręką objął moją talię prowadząc
mnie do samochodu. Usiadłam na siedzeniu kiedy usłyszałam jak
drzwi zamykają się. Zaraz potem Harry usiadł na miejscu kierowcy i
odpalił samochód.
Ciekawiło mnie skąd Harry
bierze pieniądze... na to wszystko. Kupił mi iPhone'a, bilety
lotnicze, teraz zamierza kupić mi sukienkę. Miałam w sobie cichą
nadzieję, że nie robi nic niestosownego o czym nie wiem.
Droga na miejsce była
cicha. Od czasu do czasu wymieniliśmy ze sobą kilka słów, nic
poza tym.
-Dobrze skarbie. Jesteśmy
na miejscu – powiedział po kilkunastominutowej podróży
-Mogę już zdjąć chustkę?
- zapytałam zaciekawiona gdzie w ogóle jesteśmy. Wiedziałam, że
jedziemy na zakupy, ale to aż taka tajemnica?
-Jeszcze nie – odparł
krótko. Usłyszałam jak Harry odpina swój pas i wychodzi z
samochodu. Po chwili i moje drzwi się otworzyły. - Podaj mi rękę,
pomogę ci wyjść
Wyciągnęłam rękę w
swoją lewą stronę po czym poczułam dłoń chłopaka na niej.
Pociągnął mnie w swoją stronę i przytrzymał mnie obejmując
moją talię. Zamknął drzwi i dołączył drugą ręką do
pierwszej.
-Ufasz mi? - wyszeptał do
mojego ucha. Czy ufam? Już mnie o to pytał.
Kiwnęłam głową kiedy
poczułam jak jego dłonie oddalają się po czym chłopak chwycił
moją dłoń w swoją, splatając nasze palce. Szłam za nim
trzymając się jak najbliżej jego ciała.
Myśli przewijały się
przez moją głowę. Gdzie jesteśmy?
Dźwięk dzwonka, który
zadzwonił kiedy stanęliśmy u progu jakiś drzwi lekko mnie
wystraszył. Usłyszałam głos zadowolonej i ucieszonej kobiety.
-Witamy w Tiffany's –
powiedziała z podwyższonym tonem głosu
Tifanny's? O kurwa! Harry
zabrał mnie do jednego z najdroższych sklepów z odzieżą i
biżuterią w UK! Szczęśliwe emocje zaczęły rosnąć w moim
ciele. Kolejne pytanie w głowie? „czy on naprawdę chce kupić mi
sukienkę, która jest jedną z najdroższych?” jestem święcie
przekonana, że nie ma tutaj tanich rzeczy.
-Harry? - zapytałam pewna
siebie chcąc wiedzieć co jest właśnie przede mną.
Nadal trzymaliśmy splecione
dłonie kiedy ten przybliżył mnie do siebie i zdjął szybkim
ruchem chustkę z mojej głowy. Stał przede mną z lekkim uśmiechem,
jakby nie był pewny czy niespodzianka o której mówił mi się
spodobała.
-Niespodzianka, skarbie
Odwrócił mnie tak, że
stałam do niego tyłem a przede mną były setki sukienek i tylko
sukienek. Nie mogłam przestać się uśmiechać. Uśmiech sam
formował się na moich ustach bez żadnej możliwości jego zmycia.
Harry zawsze umiał znaleźć coś co mnie uszczęśliwi. Odwróciłam
się szybko w stronę chłopaka i zarzuciłam swoje ramiona na jego
szyję, całując go w usta kiedy poczułam jak ten odwzajemnia
pocałunek. Wplotłam palce w jego włosy gdy pogłębił pocałunek.
-Harry naprawdę ci dziękuję
– zaczęłam kiedy oderwałam się od pocałunku – To wspaniałe,
że mnie tutaj zabrałeś, ale mogliśmy pojechać gdzieś indziej.
Ten sklep jest naprawdę drogi – dokończyłam wyciszając się pod
koniec
-Shhh... Jestem pozytywnie
na to nastawiony. A teraz idź tam i wybierz coś fajnego. Coś...
seksownego, proszę – uśmiechnął się składając na moich
ustach pocałunek
-Hmmm, zobaczymy –
odwzajemniłam uśmiech
Harry dał mi ostatni
pocałunek i przytulił mnie na koniec zanim skierował się w stronę
wyjścia ze sklepu. Kiedy oglądałam jak kieruje się do drzwi, żeby
wyjść, zobaczyłam jak truchtem wraca w moją stronę. Huh, co
znów?
Objął moją talię i
przysunął usta do mojego ucha.
-Coś seksownego –
wyszeptał kiedy poczułam jak lekko klepie mnie w tyłek.
Podskoczyłam lekko, kiedy Harry się zaśmiał.
-Bardzo śmieszne –
posłałam mu zdeterminowany uśmiech uderzając go w ramię
Odszedł ode mnie znów
uśmiechając się pod nosem i znów skierował się w stronę drzwi
nareszcie z nich wychodząc. Odwrócił się na końcu.
-Idę do sklepu obok, wybrać
coś dla siebie. Masz swój telefon? - wykrzyczał pytająco
-Mam! Ale nie licz na to, że
szybko skończę przymierzać sukienki. Daj mi kilka godzin –
uśmiechnęłam się
-Nie ma sprawy. Będę więc
za 2 godziny
-Dobrze. Dziękuję jeszcze
raz
-Wszystko dla mojej
dziewczynki
Zachichotałam kiedy Harry
opuścił sklep. Odwróciłam się idąc w stronę tych wszystkich
ciuchów i biżuterii, żeby znaleźć dla siebie odpowiedni odzież.
Zawołałam jedną z pracowniczek sklepu, żeby pomogła mi wybrać
tę odpowiednią.
~~~
Harry's pov
Pożegnałem się z Hanną
ostatni raz i wyszedłem ze sklepu. Nie szedłem do sklepu obok, ale
musiałem tak wytłumaczyć Hannie moją nieobecność. Nie chciałem
mówić jej gdzie tak naprawdę idę. Musiałem spotkać się z moim
ojcem. Musiał coś wiedzieć. Kłamanie z żywe oczy Hannie zabijało
mnie od środka, ale robiłem to, żeby nie martwiła się o mnie,
gdyby wiedziała, na pewno by tak było. Skłamałem również
dlatego, żeby w pewnym sensie ją chronić. Powiedzenie jej prawdy
zdecydowanie nie było na mojej liście. Zabiłaby mnie gdyby
dowiedziała się o co chodzi. To właśnie rzecz przez którą nie
chcę, żeby dowiedziała się o tym. Chciałem trzymać ją z daleka
od tej sprawy, od mojego ojca. Jest starym chujem który chce jej coś
zrobić.
Wszedłem do kafejki z
lodami, gdzie byłem z nim umówiony. Stał obok stolika w kącie,
czekając na mnie. Moje ciało zaczęło się napinać a mięśnie
spinać z nerwów. Tylko patrzenie na niego obrzydzało mnie.
Kiedy byłem mały, nie
widywałem często mojej mamy. Ona zawsze była na zewnątrz gdzie
'zarabiała pieniądze'. Kiedy umarła, mój ojciec był jedynym
rodzicem który mnie wychował. Uczył mnie złych rzeczy, karał
srogo kiedy nie chciałem słuchać. Nie miałem wyboru, musiałem
robić to co mi kazał.
Podszedł do mnie z rękami
włożonymi w kieszenie. Jego twarz dalej była posiniaczona po
naszej ostatniej walce.
-Chciałeś mnie widzieć? -
rzucił obojętnym tonem
-Dlaczego to zrobiłeś? -
zapytałem bez owijania
-Ponieważ. Wiem, że nie
masz kasy i chciałeś ją tylko przelecieć
-Przelecieć? Dla twojej
wiadomości skończyłem z tym wszystkim. Skończyłem z traktowaniem
dziewczyn jak szmaty. Nie robię tak z Hanną – moja cierpliwość
powoli zmierzała ku końcowi, kiedy mój ojciec mówił, że chcę
tylko wykorzystać Hannę. Nie było tak! Oboje o tym wiemy.
-No dawaj synu. Przecież
oboje chcemy Hanny w ten sam sposób – zaśmiał się – Kiedy u
niej byłem, czuła się wspaniale
Moje pięści się
zacisnęły. Nie miałem zamiaru i nawet nie chciałem bić go w tym
momencie i w tym miejscu, gdzie wszyscy wszystko widzą. Ostatnią
rzeczą którą mogłem zrobić to popchanie go. Tak więc zrobiłem.
-Pierdol się. Naprawdę.
Nie jesteś już moim ojcem. Nie chcę żebyś troszczył się o mnie
i o moje życie, o które sam mogę zadbać. Nie chcę, żeby taki
skurwysyn jak ty był moim ojcem, słyszysz? - nie krzyknąłem.
Powiedziałem te słowa nieco głośniej niż chciałem, ale to
wszystko pod wpływem presji i nerwów.
Odwróciłem się do niego
plecami, kierując się w stronę wyjścia. Słyszałem jak mój
ojciec śmieje się z tyłu. Jego śmiech pogarszał moje
zdenerwowanie. Myślał, że to był żart? Nie mogłem dłużej
kontrolować mojego gniewu. Zatrzymałem się w miejscu z nadzieją,
że mój ojciec przestanie się śmiać, ale to jeszcze bardziej go
rozśmieszyło. Odwróciłem się do niego i podszedłem do niego.
-Coś cię śmieszy? -
wysyczałem przez zęby
-Syn nie może traktować
tak swojego ojca, Harry – powiedział te słowa zanim uderzył mnie
pięścią w twarz. Cholernie mocno.
Oddałem cios, który
położył go na ziemię. Okładałem go pięściami co chwilę. Cios
za ciosem. Za plecami słyszałem płacz dzieci i kobiety krzyczące
„Przestańcie”, „Niech ktoś zadzwoni na policję”. Nie
chciałem wciągać w to policję. Chciałem przestać go bić, ale
nie kontrolowałem agresji. Nie obchodzili mnie ludzie wokół i
policja. Zasłużył na to. Zrujnował mi życie. Każda blizna na
moim ciele była spowodowana przez niego. Kiedyś musiałem się
odegrać. Jak byłem młodszy, nie mogłem. Teraz jestem starszy, mam
swoje zdanie, siłę i wolę.
Kontynuowałem bicie jego
twarzy kiedy ten wspiął się na mnie. Usłyszałem policyjne
syreny. Cholera.
~~~
Hannah's pov
-Czy ta sukienka wygląda
dobrze? - zapytałam kobietę, która pomagała wybrać mi tę
najlepiej leżącą na mnie sukienkę.
-Wyglądasz pięknie.
Naprawdę pasuje do ciebie – uśmiechnęła się przyjaźnie
-Dziękuję. 4 poprzednie
nie były najlepsze. Przepraszam – zaśmiałam się kiedy kobieta
do mnie dołączyła.
-Nie ma sprawy. Ja
wyrzuciłabym z tego sklepu połowę rzeczy. Czy ta będzie
najlepsza?
-Um, ile kosztuje? -
zapytałam. Właściwie nie byłam pewna jaką cenę usłyszę, na
pewno nie małą, jeśli chodzi o ten sklep.
-489 dolarów
Moje oczy otworzyły się w
lekkim szoku. Ceny tutaj były kosmiczne. Nie chciałam żeby Harry
wydawał tak dużo pieniędzy na moje zachcianki.
Kiedy miałam odpowiadać
kobiecie, kątem oka zauważyłam Harry'ego. Policja wyprowadzała go
z galerii. Cała jego twarz była pokryta krwią. Obie ręce były z
tyłu jego ciała, skrzyżowane a na nich widniały... kajdanki?
Aresztują go? Co jest? Moje serce zamarzło z jednej chwili kiedy
kilka kroków za Harrym, zobaczyłam jego ojca. Musieli się pobić.
Nie powiedziałam nic, tylko
podbiegłam z powrotem do przebieralni, żeby założyć swoje
ubrania.
-Naprawdę bardzo
przepraszam. Coś mi wypadło – powiedziałam do pracowniczki po
czym udałam się do wyjścia ze sklepu.
Dam sobie rękę uciąć, że
kobieta pomyślała, że reaguję tak na cenę sukienki, ale nie
wiedziała co tak naprawdę kryje się za moim wyjściem.
Kiedy wyszłam ze sklepu,
truchtem podbiegłam w stronę Harry'ego, który kontynuował swoją
drogę z policjantem do policyjnego samochodu. Zauważył mnie po
czym patrzył na mnie z żalem. Jego twarz była okropna. Wszędzie
krew i siniaki. Przyłożyłam dłoń do swoich ust z szoku.
Spojrzałam na wyraz jego twarzy kiedy mnie zobaczył. To był
przepraszający wyraz twarzy. Popatrzyłam na jego usta. Bez słowa
poruszył nimi, aż te ułożyły się w „Przepraszam”. Policjant
szarpnął jego ramieniem i wsadził go do samochodu. Byłam
wkurzona. Jeszcze nigdy nie czułam się tak zdołowana.
-Jesteś nienormalny, jeśli
myślisz, że będę odwiedzać cię za kratami – krzyknęłam w
jego stronę zanim zamknęli za nim drzwi do radiowozu.
Wyciągnęłam swój telefon
i szukałam na liście kontaktów osoby, która chyba jako jedyna
mogła mnie teraz odwieść do domu. Ella.
Wybrałam jej numer i
przystawiłam urządzenie do ucha, chodząc w kółko czekając aż
dziewcyna odbierze telefon.
-Halo? - usłyszałam głos
Ellie w słuchawce
-Ella. To ja Hannah. Możesz
proszę przyjechać po mnie? Jestem koło Tiffany's – powiedziałam
w pośpiechu
-Hannah, wybacz. Nie ma mnie
teraz w mieście. Mogę za...
Wyłączyłam rozmowę zanim
Ella mogła wytłumaczyć to co zaczęła. Nadal byłam nieźle
wkurzona. Zresztą, kto by nie był? Mój chłopak właśnie pobij
się ze swoim ojcem, jest cały we krwi i aresztowała go policja.
Chodziłam w kółko tam i z powrotem nie wiedząc co mam robić. Nie
poszłabym do domu na piechotę, to bardzo daleko. Samochód
Harry'ego nadal stał na podjeździe, ale zabrał kluczyki, więc nie
mam jak nawet do niego wsiąść. Cholera. Posterunek policji jest
jakieś 10 minut drogi na piechotę stąd. Mogę tam pójść. Ale
czy powinnam? Co miałabym mu powiedzieć? Z zamyśleń wyrwał mnie
głos wołający moje imię.
-Hannah!
Odwróciłam się i nie
mogłam uwierzyć swoim oczom. Podbiegał do mnie mój kolega, Angel.
Nie widziałam się z nim od... kilku lat. Przestaliśmy rozmawiać
ze sobą od kiedy mnie zdradził. Był moim pierwszym chłopakiem.
Chodziliśmy ze sobą około tygodnia kiedy ten spieprzył. To było
bardzo dawno temu, teraz jesteśmy w teraźniejszości. Podeszłam do
niego i zamknęłam go w głębokim uścisku.
-Angel! Mój Boże! Jak tam
u ciebie? - zapytałam odchylając się od niego.
-Wszystko u mnie dobrze. A
co tobą? Czemu jesteś tutaj sama?
Cholera. Teraz mam
powiedzieć mu co się stało?
-Więc... mój chłopak
pobił się ze swoim ojcem kiedy ktoś zadzwonił na policję.
Zabrali go na komisariat – spuściłam głowę w dół. Jakoś
dziwnie było mi mówić o tym co się stało.
-Chłopak? - zapytał
zaskoczony łapiąc mnie za ramię. Odsunęłam się od jego
nachwytu.
-Tak, Angel. Mój chłopak.
No dawaj. Skończ już z tym. Naprawdę za tobą tęskniłam, ale
chcę się tylko z tobą przyjaźnić. Proszę?
-Pewnie. Mogę coś dla
ciebie zrobić – zapytał uśmiechając się
-Zabrać mnie do domu? Mój
chłopak był moją jazdą – odwzajemniłam uśmiech.
-Jasne, chodź
Podeszliśmy do samochodu
Angel'a. Otworzył mi drzwi i pomógł wsiąść do środka. Usiadł
na swoim miejscu i ruszyliśmy. Muszę przyznać, że nadal wygląda
nieziemsko. Zupełnie tak jak kiedyś. Ale mam Harry'ego. Jego
potrzebuję. Nikogo więcej. Wzięłam do ręki swój telefon i
napisałam do niego. Tylko mieć pewność, że wszystko jest okej.
Miałam właściwie cichą nadzieję, że nie zabrali mu telefonu.
Zero odpowiedzi. Zaczynałam
się martwić. Wysłałam mu wiadomość o tej samej treści kilka
razy. Nic. Popatrzyłam przez szybę. Staliśmy w korku. Cholera.
Zorientowałam się, że jesteśmy obok komisariatu. Przez jedno z
okien zobaczyłam Harry'ego rozmawiającego z policjantem. Byliśmy
blisko. Co jeśli mnie zobaczy? Jeśli zobaczyłby mnie z Angelem, w
jednym aucie, zaraz obok niego. Chyba by mnie zabił. To znaczy...
nie mnie. Jego. Usiadłam na fotelu samochodu tak, że zniżyłam się
do poziomu okna.
-Hannah? Co ty robisz? -
zapytał Angel
-Oh, um – popatrzyłam na
Angel'a i na okno w którym siedział Harry – Wyciągam telefon –
skłamałam
-Oh, rozumiem. On jest
jednym z tych „opiekuńczych chłopaków”, tak? - zaśmiał się
– Kiedy zobaczy się z innym kolesiem, zastrzeli ciebie a potem
jego, tak?
-To skomplikowane, Angel.
Proszę, powiedz mi tylko kiedy przejedziemy obok tego pieprzonego
komisariatu – powiedziałam zdenerwowanym głosem.
-Zaraz przejedziemy,
spokojnie. Ale, Hannah. Nie pozwól chłopakowi tobą rządzić. Nie
jesteś jego – chwycił moje ramię
Zobaczyłam, że
przejechaliśmy już obok budynku więc normalnie usiadłam na
siedzeniu. Zignorowałam jego zdanie. Angel zawsze troszczył się o
mnie, czasem nawet przeginając. Chciałam tylko znaleźć się już
w domu.
Kiedy dojechaliśmy na mój
podjazd, otworzyłam od razu drzwi, kiedy Angel chwycił mój
nadgarstek wciskając mi coś do ręki. Papierek.
-Zadzwoń. Proszę? -
uśmiechnął się
Odwzajemniłam uśmiech. To
nie jest złe, że ma się przyjaciela płci męskiej kiedy w tym
czasie ma się chłopaka. Dla Harry'ego to oczywiście przeszkoda. W
moim przypadku to nic złego.
-Pewnie – powiedziałam z
uśmiechem – Dziękuję a jazdę
-Do usług – odparł
puszczając mój nadgarstek pozwalając mi wyjść.
Weszłam do domu kiedy
zobaczyłam jak Angel odjeżdża z mojego podjazdu. Nadal martwiłam
się o Harry'ego. Wyglądał na wkurzonego kiedy rozmawiał z
policjantem, gdy go widziałam. Mam nadzieję, że on mnie nie
zauważył. Byłoby mi trochę przykro gdyby przez tą policję nie
moglibyśmy jechać do Londynu. Jedziemy już jutro rano. Oby
wszystko było w porządku.
Usłyszałam dźwięk
swojego telefonu. Harry.
-Tak? - powiedziałam cicho
do słuchawki
-Przepraszam cię za to
zamieszanie. Mój ojciec zaczął, tak dla twojej wiadomości. Wiem,
że jesteś zdenerwowana, ale wytłumaczysz mi proszę, kim był ten
koleś razem z tobą z aucie? - wykrzyczał ostatnie zdanie. Aha.
Więc ma zamiar na mnie krzyczeć? Chyba ja powinnam być na niego
wkurzona.
-To powód dla którego
dzwonisz? Żeby krzyczeć na mnie, bo jechałam samochodem z
przyjacielem?
-Przyjaciel? - słyszałam
jego śmiech i rozbawienie w głosie – Widziałem jak po
przyjacielsku chwycił twoje ramię
-Do widzenia Harry. Nie mam
na to czasu
-Rozłącz się i zobacz co
się dzieje, Hannah. Nie zapominaj, że wiem gdzie mieszkasz
Zadrwiłam z zażenowania i
rozłączyłam się Jest zazdrosny o jakąś popieprzone gówno?
Muszę z nim porozmawiać. Przez telefon nie, bo to nie można nazwać
rozmową. Angel to przyjaciel i tylko przyjaciel. Chodziliśmy ze
sobą tydzień. Teraz gdyby ktoś zapytał mnie o to, nie nazwałabym
to związkiem. Nawet nie kochałam go, tylko byłam w nim zauroczona
kiedy poszedł do innej laski.
~~~
Około północy obudziło
mnie pukanie we frontowe drzwi. Żadnego dzwonka, który był obok,
samo pukanie. Zeszłam szybko z łóżka, założyłam na siebie
szlafrok i poszłam na dół żeby zobaczyć kto do cholery jest na
tyle pieprznięty, żeby nachodzić mnie o tej godzinie. Otworzyłam
drzwi i zobaczyłam Harry'ego? Co?
-Harry, co ty... - przerwał
mi całując głęboko moje usta. Całował mnie mocno co lekko mnie
przytłoczyło. Nie byłam pewna o co mu chodzi. W końcu odsunął
się ode mnie i przystawił swoje usta do mojego ucha.
-Sprawię, że będziesz
moja – wyszeptał
___________________________________________________________
Miałam dodać wczoraj, ale wieczorem (kiedy tłumaczyłam) była burza, więc wyłączyło mi prąd bez zapisywania tego co napisałam. Musiałam więc pisać połowę tego rozdziału jeszcze raz. Ogółem od 21:30 do rana nie było prądu przez tą *piiiik* burzę.
Sorry, przepraszam, iks de, hopie u like it x - Joanne
@WrongSizeShoe1D